11) II tura spinningowych mistrzostw koła „Bulaj” 09 wrzesień 2012r. Osinów.


W dniu 9 września 2012r. odbyła się II tura Spinningowych Mistrzostw Koła „Bulaj”. Osinów jest bardzo ciężkim łowiskiem, w lewo płytkie główki, w prawo przy nurtowe dwie opaski i nieliczne główki. Łowisko pełne zaczepów, trudne technicznie, lecz pełne dużych okazów. Takie łowiska są wymagające i zawsze eliminują przypadkowych łowców z poprzedniej tury. Biorąc to wszystko pod uwagę tym bardziej cieszący jest fakt, że na dziewięciu uczestników, którzy wstawili się na zbiórkę, sześciu wróciło do stolika sędziowskiego z rybami. Mimo podwyższonego wymiaru wszystkich drapieżników o 5cm., od obowiązującego wymiaru spółdzielni regalicy. Poziom spinningowy w naszym kole rośnie i z kanałowych wędkarzy wyrastają nam prawdziwi Odrzańscy łowcy.

Całość wyglądała tak:

Zbiórka o godz. 6.00 na Osinowie, szybka odprawa, rozdanie kart startowych i o 6.30 rozpoczynamy dziesięciogodzinną przygodę ze spinningiem. Większość uczestników kieruje się na głębszą wodę poniżej miejsca zbiórki. Łukasz kieruje się na koniec drugiej opaski, Sito i Sławek postanawiają zrobić długi maraton pod Bielinek, za Boleniami. Ja natomiast postanawiam obłowić trzy główki między opaskami, w ramach treningu przed okręgiem, a później chcę pójść jak najdalej w górę rzeki na płytkie główki za jaziami. Pozostali uczestnicy postanawiają sukcesywnie obławiać kolejne miejscówki podążając w dół Odry. Szybko z Łukaszem, Sitkiem i Sławkiem uzyskujemy przewagę odległości nad pozostałymi. O to chodzi a by zyskać trochę spokoju i samotności nad wodą polując za jaziem i boleniem. Pierwszy odchodzę od pozostałych i schodzę na główki pomiędzy dwoma opaskami. Na wale słyszę pożegnalne „- no to połamania”. Kolejny schodzi Łukasz po jakimś dobrych 2-3 kilometrach, jakieś 200m przed końcem drugiej opaski, po kolejnych kilometrach schodzi na potrójnie rozerwaną główkę Sławek, natomiast Sitek lokuje się na główkach w okolicach kanału na Bielinku.

Cały czas jest gęsta mgła, wchodzę na pierwszą główkę od drugiej opaski, zakładam woblerek jaziowy Janusza Ryczkowskiego. Pierwszy rzut, nic krok dalej drugi rzut na napływ sprowadzenie po zalanej części główki, nagle mocne, agresywne huknięcie w wobler. Zacinam, potężny opór, po chwili również trzy mocne szarpnięcia, wędka gnie się po dolnik, a ryba odchodzi z nurtem i nagle się wypina. No tak, dziecinny błąd i dziś pierwsze spotkanie przegrane z dużą rybą. Tym razem ustawiam hamulec kołowrotka i obławiam sumiennie główkę, niestety bez brania, cofam się na poprzednią środkową główkę, lecz tam też nie mam brania, na kolejnej pierwszej po pierwszej opasce, niestety to samo. Postanawiam wrócić na główkę na której na dzień dobry miałem branie, niestety nie mam kontaktu z rybą. Za mną spławił się dwa razy boleń, lecz poza zasięgiem. Pierwsza opaska, jest zajęta przez kolegów, na główce za nią już szaleje Robert. Telefon do Sławka, na namierzonej miejscówce zdjął rano bolenia, podobno Sitek też coś ma. Trzeba iść z stąd, robi się ciasno, a to nie sprzyja połową jazi i boleni. Jest już późno, aby iść daleko w górę rzeki, szkoda czasu, więc postanawiam obłowić całą drugą opaskę. Niestety bez brania, przemaszerowałem obławiając, na punkcie przepuściłem Roberta, który podążał za moimi plecami hałasując. Z końca opaski gdzie już dotarł Robert wraca Łukasz z „rybskiem”, złowił ładnego sandacza rano, a drugiego takiego samego spiął przy podbieraniu, szybki pomiar 80cm. 4,5kg. i pamiątkowa fotka.

Sandacz 80cm.-4,5kg.

Postanawiamy iść z powrotem na trzy główki między opaskami, dołącza do nas Robert, ciężko będzie coś złowić. Łukasz idzie na pierwszą główkę, na której ja miałem branie rano, ja idę na środkową, a Robert na ostatnią zaraz za pierwszą opaską. Obławiam, jazi nie ma, więc spróbuję upolować Bolka, bo co jakiś czas się spławia za mną . Rzut Guzmana na napływ, pięć obrotów i siedzi, szybki hol i bolek ląduje na brzegu, niestety ma 35cm. Cały czas po odrze płynie rzęsa i kawałki trzcin i drzew, stan wody jest bardzo niski, ciężko się wędkuje, w tym całym syfie spływającym z niemieckich zbiorników zaporowych. Przerzucam woblery boleniowe i nic, spławia się w klatce między mną a Łukaszem. Widzę Łukasz już się zwija i idzie do mnie, czas iść dalej. Wchodzi do mnie, ja w tym czasie wyciągam wobler boleniowy, który kupiłem kiedyś od gościa z Kielc, na allegro. Sprawdzałem go raz jest lotny, lecz brania ryby na piaskach mi nie przyniósł. Analizuję cały czas odległy tor żerowania bolenia. W trzecim rzucie, w końcu cię mam. Siedzi, hamulec zagrał, dość delikatny hol, Łukasz mówi „- nie baw się z nim bo go zepniesz, już się wypiął z jednej kotwiczki. Ląduję bolenia ręką, fotka, pomiar 66cm.,

Boleń 66cm.-2,6kg.

jest dobrze na zero nie będę. Jeszcze chwilę obławiamy główkę wspólnie, Łukasz ma branie sandaczowe pod warkoczem, lecz bez zapięcia. Po chwili widzimy jak Robert holuje i podbiera rybę. Wyholował szczupaka 58cm., postanawiamy się zwinąć i iść na rozpoznanie w górę rzeki powyżej miejsca zbiórki. Miałem iść w górę, lecz Łukasz chce jeszcze sprawdzić pierwszą opaskę, po chwili się zgadzam, obłowimy ją wspólnie. Łukasz obławia warkocz końca opaski, ja dziesięć metrów powyżej szukam jazia na woblerek Janusza Ryczkowskiego. Nagle mam potężne branie, hamulec gra a ryba schodzi do dna i szaleje wzdłuż opaski. Nie mogę jej podnieś, kij wygięty do dolnika, a rybsko robi co chce. Po 5 minutach, ryba schodzi, nie mój dzień chyba dziś to druga przegrana z dużą rybą. Łukasz się śmieje i żartuje „- Co ty, chcesz wygrać te zawody!?!” Mam taki zamiar, odpowiadam i śmiech. Obławiam dalej tą miejscówkę, lecz bez powtórki brania, a w tym czasie Łukasz mnie minął i ustawił się przy znaku. Jak widać on też nie może oprzeć się żerującym bolenią. Kolega mówiący, że to ch… nie ryby, z boleniowym woblerem, na kolanach przyczajony, to rzadki widok. Dołącza do nas na opaskę Robert, Łukasz nie doczekał się brania i szybko schodzi z opaski idąc dalej na główki. Zajmuję jego miejsce i w drugim rzucie mam branie, ryba odjeżdża kawałek z prądem, jest sporo mniejsza od tego poprzedniego brania. Szybki hol i boleń ląduje na brzegu, Robert robi fotkę, szybki pomiar 62cm.

Boleń 62cm.-2,4kg.

Jest dobrze, mam już dwa. Robert dzwoni do Sławka, on ma nadal jednego bolenia, a Sitek bolenia i sandacz, jest ciekawie. Razem Robertem próbujemy zdjąć kolejnego bolenia, dziesięć metrów dalej na niewielkim przelewie. Jest spory, widzi nas i ignoruje nasze przynęty zerując w najlepsze. Robert nawet przez sekundę poczuł go na woblerku, lecz się nie zapiął. Postanawiam dać rybie odpocząć zawijamy się dalej obławiając opaskę. Na końcu krótka przerwa, kawa i kanapki, Robert idzie na kolejne główki, a ja postanawiam wrócić po tego dużego bolenia. Ciche podejście do małego przelewu, przyczajenie na kolanach, tym razem założyłem wobler z Kielc, który dziś dał mi już bolenia. Chwila obserwacji, trasy żerowania nie zmienił, będziesz mój pomyślałem, a raczej chciał bym abyś był mój. Rzut w punkt, szybkie prowadzenie, potężny strzał i błyskawiczna gra kołowrotka. Schodzę z nim do znaku, pozwalam mu jechać, jest zbyt silny aby próbować go podebrać. Ryba trzyma się cały czas dna, zachowuje się tak samo jak ta co mi zeszła na początku opaski. Odpalam papierosa, pozwalam rybie szaleć w dół i w górę wybierając tylko luz. Po 10 minutach pokazuje się na powierzchni boleń taki 70+, no mały nie spadnij tylko. Próba holowania i ryba znów robi odjazd, schodzi do dna. Odpalam kolejnego papierosa, boleń po 5 minutach ponownie pokazuje się na powierzchni. Każda próba podebrania kończy się odjazdem na 20-30metrów. Po kolejnych 5 minutach, boleń jest już zmęczona, ja też, ręka mnie boli, prąd go znosi do brzegu opaski, podbiegam do niego wybierając luz, podbieram ręką i jest. Postanawiam wracać, nie zwracając uwagi na żerujące bolenie, nie winem jak daleko do samochodów, a tym razem niechęcę się spóźnić jak w I turze. Na brzegu robię szybki pomiar bolenia 78cm.,

Boleń 78cm.-4,8kg.

z którym walczyłem 20minut. Wracam do samochodów, tam są już prawie wszyscy, mam wygraną. Ważymy moje Bolki 78cm.-4,8kg., 66cm.-2,6kg., 62cm.-2,4kg. Jeszcze Sitka i Sławka brakuje, jest super, popadały duże ryby.













Uczestnicy spinningowych zawodów, Osinów 9 wrzesień 2012r. Klasyfikacja jest następująca;

Im – Ernest Kwiecień (boleń 66cm., 62cm., 78cm.) – 4545pkt.
IIm – Łukasz Sroczyński (sandacz 80cm.) – 2000pkt.
IIIm – Patryk Mazurek Sitek (boleń 59cm., sandacz 54cm.) – 1780pkt.
IVm – Piotrek Brzeski Fryzjer (boleń 64cm.) – 1305pkt.
Vm – Sławomir Nierodkiewicz (boleń 56cm.) – 945pkt.
VIm – Robert Frątczak (szczupak 58cm.) – 900pkt.

IXm – Robert Hardej, Artur Pająk, Krzysztof Morelowski – koledzy bez ryb na zero.